Jaki dochód przyjmuje bank
Tak jak zapowiadałem w poprzednim poście dzisiaj chciałbym poruszyć temat dochodów z działalności gospodarczej i tego jak podchodzą do nich banki w kwestii liczenia zdolności kredytowej i udzielania kredytów.
Istnieje dość powszechne przekonanie, że w przypadku działalności gospodarczej jest niemożliwe (lub prawie niemożliwe) uzyskanie kredytu hipotecznego. To jest nieprawda. Dochody z działalności są jak najbardziej akceptowalne. Inną kwestią jest ich udokumentowanie, udowodnienie przed bankiem.
Wyróżniamy następujące formy rozliczania się z jednoosobowej działalności gospodarczej (JDG):
– Księga Przychodów i Rozchodów
– Ryczałt Ewidencjonowany
– Karta Podatkowa
– Pełna Księgowość
Ta ostatnia spotykana jest bardzo rzadko w przypadku JDG (częściej spółek), więc ją pominę. Jeśli jednak, ktoś chciałby o to dopytać, proszę o kontakt. Zajmuję się również kredytami firmowymi i chętnie pomogę.
Zacznijmy od najczęściej spotykanej formy, czyli księgi przychodów i rozchodów. Uwzględnia się w niej całą sprzedaż oraz koszty uzyskania tejże sprzedaży. I tu pojawia się konflikt interesów u potencjalnego kredytobiorcy. Niski podatek dochodowy, czy zdolność kredytowa? Czy księgować jak najwięcej kosztów, umniejszając dochód a co za tym idzie podatek, czy budować zdolność kredytową.
Nie raz spotykałem się z klientami, którzy twierdzili, że zarabiają np. 10 tys. złotych, więc ze zdolnością nie będą mieli problemu. Po weryfikacji dokumentów finansowych okazywało się, że udokumentowany dochód to tylko 1-2 tyś. i ze zdolności nici. Tacy klienci może rzeczywiście mają realnie takie dochody, ale nie są w stanie tego udowodnić przed bankiem. Dlatego, należy pamiętać, że planując wzięcie kredytu nie można „na siłę” szukać kosztów i niestety trzeba pogodzić się z płaceniem podatku dochodowego. Większość banków weryfikuje PIT za ostatni rok oraz wynik z roku bieżącego i w tym okresie warto się wstrzymać przed dużymi wydatkami związanymi z działalnością. Słowo o amortyzacji. Jeśli dochód jest niewielki ze względu na duże odpisy amortyzacyjne, to banki mogą ich nie brać pod uwagę jako koszt ze względu na ich niepieniężny charakter, a co za tym idzie podnieść dochód przyjęty liczenia zdolności.
Uproszczoną formą rozliczania się z fiskusem jest ryczałt ewidencjonowany. Przedsiębiorca ewidencjonuję tylko sprzedaż i od niej nalicza się odpowiednią stawką procentową podatek dochodowy. Stawka uzależniona jest od rodzaju prowadzonej działalności. W tym przypadku banki mają zdecydowanie większy problem niż przy KPiR. Tutaj po prostu nie wiadomo, jakie są realne koszty prowadzenia działalności i ile klientowi zostaje pieniędzy w kieszeni. Dlatego większość banków przyjmuje bardzo niską część przychodu jako dochód (15% – 20%).
Na przykład, ktoś sprzedaje miesięcznie za 10 tyś zł, to bank przyjmie tylko 1,5 tyś., nie wgryzając się w szczegóły prowadzonej działalności. Na szczęście są banki, które są w stanie przyjąć zdecydowanie więcej. Jeden z czołowych banków pod względem oferty potrafi przyjąć 60%, a zdarzyło mi się, że nawet 80% przychodu jako dochód. To też wydawało mi się nieuzasadnione, bo niby na jakiej podstawie, ale na szczęście absurd był z korzyścią dla mojego klienta, więc się z bankiem nie spieraliśmy. Dość rzadko spotykana forma rozliczania się z US to karta podatkowa. W tym przypadku przedsiębiorca nie musi nic ewidencjonować. W zależności od rodzaju prowadzonej działalności ma ustaloną konkretną kwotę podatku, którą ma płacić co miesiąc. To jest typowa forma rozliczenia dla taksówkarzy. Tutaj banki mają jeszcze większy problem, bo nie dość że nie wiedza jakie są koszty, to nie wiedzą jakie są przychody (sprzedaż). Dlatego dochód obliczają jako krotność kwoty podatku jaki klient płaci co miesiąc. W większości banków ten przelicznik jest niski. Na szczęście są też banki, które chętniej widzą takich przedsiębiorców jako swoich klientów i potrafią zastosować nawet 9-krotność stawki, co często pozwala na uzyskanie kredytu.
W razie pytań, piszcie.